Wczorajszy błąd cenowy, umożliwiający kupno biletu za 1300 zł na sześć lotów po Afryce i Azji, prawdopodobnie dobił mój budżet domowy. Piszę prawdopodobnie, bo efekty hasania po stronach z „darmowymi” lotami odczuję zapewne, po powrocie, czyli w lutym przyszłego roku (w grudniu Jawa, w styczniu Japonia, Afryka i jeszcze nieokreślona Azja).
Normalni
Normalni ludzie pracują przez cały rok, wybierają termin urlopu, wchodzą do biura podróży i kupują sobie wakacje. Inni biorą w tym celu pożyczkę z banku.
Uzależnieni
Uzależnienie od latania i zwiedzania ma swoje odrębne reguły. W moim przypadku termin oraz miejsce urlopu dyktuje promocja lub błąd cenowy linii lotniczych i wcale na to nie narzekam.
Problem jaki mnie trapi to duży koszt całej wyprawy w porównaniu do ceny biletu, podczas kupowania biletu w ogóle nie myślę jaki będzie koszt ostateczny, ważna jest tylko cena tu i teraz. Powoduje to po powrocie z wakacji depresję budżetu domowego.
Plan
Od początku roku wprowadziłem rozbudowany plan oszczędzania i oszukiwania siebie. Konto mam w mBanku, a tamtejszy interfejs sprzyja takim jak ja. Genialną sprawę jest zakładka Moje finanse > Podsumowanie. Widnieje tam saldo (Majątek) moich pieniędzy i zobowiązań, co bardzo istotne uwzględnia też saldo karty kredytowej1.
Kolejną kluczową sprawą jest możliwość ręcznego „dodania” zobowiązań2.
Mój plan jest następujący (na razie działa). Otworzyłem wszystkie możliwe darmowe subkonta 3.
Obliczyłem kwoty, które chcę mieć gotowe tuż przed wylotem, podzieliłem przez miesiące do wylotu i ustawiłem zlecenie stałe, aby co miesiąc kwota, na przykład 400 złotych, przelewała się na subkonto JAPONIA.
Ponieważ czekają nas trzy wyjazdy, miesięcznie musiałbym odkładać 1200 zł, co stanowi kwotę dość dużą. Oszukałem się po raz kolejny i ustawiłem zlecenia na tygodniowe4. Kilka razy w miesiącu, zwłaszcza przed kupnem kolejnego biletu, aktualizuję saldo w zakładce Inne zobowiązania. Voilà, wiem na jakim jestem etapie.
Wersja radykalna
Wersja zaostrzona może polegać na tym, że jeśli wiemy, że Japonia jest droga, tygodniowy wypad może nas kosztować 10 000 PLN, tę kwotę dodajemy do Inne zobowiązania przed lub tuż po kupnie biletu i wtedy od razu wiemy w jak głębokiej dziurze budżetowej jesteśmy.
mBank5 oferuje też bardzo przyjazną (bo też działa na zasadzie „oszustwa”) funkcję odkładania do skarbonki mSaver. To świetne rozwiązanie, dla tych którzy wyjeżdżają raz w roku.
Ja, mimo ustawienia odkładania 15% wydatków nie jestem w stanie zabezpieczyć finansowo wszystkich wypraw, choć ta wirtualna skarbonka (jej zawartość) daje oczywiście poczucie bezpieczeństwa.

Kolejna dogodna funkcja w moim banku, by oszukać samego siebie. W historii rachunku można uaktywnić opcję „nie pokazuj przelewów na konta oszczędnościowe”. W ten sposób, jeśli nie jesteśmy księgowymi, nie zauważmy, że odłożyliśmy jakąkolwiek kwotę na wakacje.
Oczywiście można też zakupić skarbonki świnki na allegro, ale to rozwiązanie dla tych, którzy będą pamiętali o odkładaniu tam papierków. Transakcji bezgotówkowych łatwiej jednak nie zauważyć.
Więcej informacji:
same bilety te według moich doświadczeń ok.40% całego wyjazdu. ale z drugiej strony jak się kupuję błąd np. z półrocznym wyprzedzeniem, to ok.70% wszystkich wydatków można popełnić przed założeniem plecaka 🙂
70% pod warunkiem, że za nocleg płacisz przed wyjazdem?