#dookołakuli: dzień 18. – Szlak Kalalau; to mógł być ostatni dzień

Zjedliśmy śniadanie. To był nasz ostatni poranek w hostelu w Kappa, więc musieliśmy zjeść wszystko, co nam pozostało w lodówce. Dziś zaplanowany był szlak, o którym marzyłem od roku. Wyruszyliśmy tuż po dziewiątej. Tym razem na północ wyspy.

Nasz prowiant
Nasz prowiant

W Princeville rozpoczynają się malownicze widoki na rozległą dolinę Hanalei. Na horyzoncie widoczne są wysokie szczyty Hihimanu (758 metrów), Namolokama (1348 metrów) i Mamalahoa (1141 metrów). Obszar, o którym wspominam stanowi rezerwat przyrody Halelea. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze po wodę i kawę. Zawsze trudno o dobrą kawę w hostelu.

po drodze

Droga 56 okrążająca wyspę Kauai kończy się w Haʻena, na plaży Ke`e. Stamtąd zaczyna się szlak wybrzeża Nā Pali. Tą ścieżką podróżowali pradawni Hawajczycy do odosobnionej i romantycznej doliny Kalalau. Żyli tam w chatkach krytych liśćmi i uprawiali między innymi kolokazję jadalną (taro) i kawę. W 1920 roku ostatni z nich wyjechali, żeby żyć w miastach Haʻena i Hanalei.

szlak Kalalau w latach 70-tych
Szlak Kalalau w latach 70-tych, magazyn Backpacker, lato 1975. Proszę zwrócić uwagę na ubiór młodego mężczyzny.

Czytaj dalej #dookołakuli: dzień 18. – Szlak Kalalau; to mógł być ostatni dzień

Neapolitańskie szleństwo

Mamy bilety powrotne z Neapolu!

Lecimy do Neapolu linią Wizzair w ostatni piątek października, o dziewiętnastej, z lotniska Chopina. Bilet tam kupiłem, dlatego że kosztował pięćdziesiąt złotych. Oczywiście nie żałuję swojego występku.

Zatoka Neapolitańska
Zatoka Neapolitańska, Joseph Vernet, 1748 rok

Od dłuższego czasu miałem problem ze znalezieniem taniego powrotu. Czytaj dalej Neapolitańskie szleństwo

Muzeum artysty sowieckiego

Muzeum

Otwarte od godziny 10:30 do 17. Przy ulicy Dzoragyugh w Erywaniu. Na wzgórzu Hrazdan Gorge, z malowniczym widokiem na smutny pomnik genocydu i dumną górę Ararat, stoi muzeum. Jedno z najważniejszych w Erywaniu i całym kraju. Zostało otwarte w 1988 roku, kiedy artysta wrócił z kraju. Osobiście wybrał lokalizację. Wchodząc tam mam wrażenie, że wchodzę do jego domu.

Zaprosił i poczęstował chlebem i solą. Najlepiej pamiętam smak kolaży, choć to reżyser, więc powinienem znać go jako twórcę filmów.

Ikony Paradżanowa
Ikony Paradżanowa. „Ukradłem” kilka do swojego domu.

Czytaj dalej Muzeum artysty sowieckiego

Pyszne Ramen na Piotrkowskiej

Do kiedy nie odwiedziłem japońskiej knajpy na Maui, omijałem szerokim łukiem wszelkie restauracje z napisem sushi. Oczywiście pomyliłem się co do japońskiej kuchni. Japonia to nie tylko sushi, ale też zupy. 

Wczoraj wieczorem odwiedziliśmy z P. japońską restaurację przy Pietrynie. Rzuciłem się na Ramen. To danie przybyło do Japonii z Chin i stało się popularne po II wojnie światowej. Mówiąc prosto (nie jestem znawcą japońskiej kuchni), to „rodzaj rosołu na bogato”. 

 

Wywary na rameny już się gotują 🙂 #ramen #dashiramen #tonkotsuramen #sendaisushi

Film zamieszczony przez użytkownika @sendaisushipl

W Sendai Sushi podano przepyszny, wytrawny, chudy rosół z makaronem, grzybami, jajkiem ugotowanym na miękko oraz warzywami. Oczywiście rosół nie smakował tak jak polski. Czuć było mieszaninę smaków; przede wszystkim słodkiego, cierpkiego i gorzkiego. Furorę w tym daniu robiły jajo i wołowina. Tekstura i smak żółtka stwarzały niezłe zamieszanie w jamie ustnej. Mięso było intensywnie doprawione i rewelacyjnie poddane obróbce termicznej. Rzadko się to zdarza, ale nie jestem nawet w stanie określić czy było grillowane czy pieczone… Brawo dla kucharza!

Sendai Sushi, Łódź, ul. Piotrkowska 209. Polecam.

Podejście do sushi zrobię już w Tokio.