Forrest Gump, film w reżyserii Roberta Zemeckisa pozostaje moim ulubionym filmem od niemal 20 lat. Jest wzruszający, magiczny, podróżą po Ameryce jaką, każdy by chciał zobaczyć.
To był cel dzisiejszego dnia. Dla mnie był to chyba najważniejszy cel naszej podróży po Arizonie. To było moje marzenie. Nakręcić fragment ulubionego filmu, gdzie występuje w roli głównej.

Podróż do Monument Valley trwała od wczesny godzin porannych do popołudnia. Do Flagstaff musieliśmy wrócić przed zmrokiem. Obiad zjedliśmy we wsi Kayenta. Mając do dyspozycji McDonalnds i Chińczyka.. Nasze zmarnowane Ameryką żołądki wybrały Azję. Prowadziłem samochód bez dokumentów, bez okularów – chcieliśmy przeżyć. Pokonaliśmy w ten dzień ponad 800 km. Tempomat w naszym Fordzie był z jednej strony zbawieniem, z drugiej sprzyjał zasypianiu. Przerwy na 15 minutową drzemkę były zbawienne. Nigdy tak szybko nie zasypiałem.
Noga B. była cały czas w złym stanie. Gorączkowała. Na szczęście radość z wyprawy była tak duża, że namówiłem ją, żeby pobiegła.

Do hotelu dojechaliśmy szczęśliwie, choć wykończeni. Pierwszy raz spałem w typowym hotelu, których tam setki. Po środku znajduje się patio – parking dla samochodów. Budynek z pokojami w kształcie listery L, weranda i wejścia pokojów prosto z patio. Doskonale znamy je z amerykańskich filmów. To była dodatkowa nagroda.

Flagstaff to miejsce wypadowe dla zwiedzających Wielki Kanion. Miasto leży na szlaku słynnej drogi 66 i wcale nie szukając znaleźliśmy tam wiele pozostałości po dawnym szlaku. Głównie klimatyczne motele i restauracje.
Gdybyśmy mieli nieco więcej czasu, z pewnością zostalibyśmy tam na dłużej.