Nowy Rok w Wenecji

Dawno nie jechałem pociągiem. Obok stacji Łódź Chojny mnóstwo, piętrowo ustawionych kontenerów. Raz w tygodniu przyjeżdżają i odjeżdżają do Chin. Miło by było wkraść się do któregoś i podróżować.

Pociąg do Krakowa pierwsza klasa, choć była druga. Jak w ciągu 27 lat wolnej Polski wiele się zmieniło, tak PKP zmieniło się najbardziej. Przez okno oglądałem zachód słońca na polskich łąkach i w lasach. Piękny jest nasz kraj. Na emeryturze, jeśli dożyję, będę mógł podróżować z plecakiem po tylu miejscach, których jeszcze w swoim kraju nie widziałem. Napawa mnie to optymistycznie.

W Krakowie odwiedziłem swoich przyjaciół. Na szczęście lot do Wenecji był opóźniony, więc mieliśmy więcej czasu dla siebie. Mieszkają blisko stacji Kraków Płaszów. To miejsce dobrze pamięta Oscara Schindlera. Nieopodal znajduje się muzeum poświęcone jego osobie.

Na lotnisku w Krakowie dostałem upomnienie od straży granicznej, że za późno zgłosiłem się do kontroli. 25 minut przed planowanym startem to za późno, jeśli leci się tylko z bagażem podręcznym?

Przy bramce grupa podpitych, prawdopodobnie, Warszawian. Trójka zmanierowanych mężczyzn trzydzieści plus i ich nie mniej zmanierowane przyjaciółki. Najpierw kłócili się między sobą, potem z personelem Easyjet. Myślałem, że era analfabetyzmu co do zapoznania się z warunkami taryfy zakończyła się co najmniej kilka lat temu. Nie, trwa nadal. Posypały się wulgaryzmy i roszczenia zmanierowanych. Nie poirytowało mnie to, raczej kolejny raz naszła mnie refleksja jakim beznadziejny gatunek reprezentujemy.

Noc sylwestrowa

Nigdy nie byłem tak trzeźwy w noc sylwestrową jak 31 grudnia 2016 roku. Fajerwerki zrobiły duże wrażenie. Wypiłem słodkie wino musujące i wybrałem się w kierunku placu Świętego Marka. Do samego placu się nie dostałem – zbyt wielkie tłumy. Ludzie sympatycznie się zachowywali. Nie widziałem pijaństwa. Godzinę spędziłem w oczekiwaniu na statek powrotny. Wróciłem do Hostelu o drugiej w nocy i … nie miałem siły wstać rano, żeby dojechać do Werony. Poza tym kupiłem bilet powrotny na późny wieczór. To był błąd. Następnego dnia lot do Brukseli miałem wcześnie rano. Musiałbym w środku nocy przedostawać się na lotnisko, aby zdążyć na lot.

Nowy Rok

Poranny widok był olśniewający. Panorama Wenecji z cudownym światłem. Rześkie słońce wschodziło za mną. Cicho, spokojnie. Wypiłem trzy filiżanki kawy i zjadłem rogala z tutejszym boczkiem.

San Giorgio Maggiore

Widok na Punta della Dogana z Kościoła San Giorgio Maggiore. Kościół jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów panoramy widzianych z placu Św. Marka.
Wieża Kościoła San Giorgio Maggiore

Lido

Ulica Lungomare Guglielmo Marconi
Najpiękniejsze drzewa są we Włoszech! Ulica Lungomare Guglielmo Marconi

Przez całkowity przypadek, spacerując po Lido trafiłem na plażę. To właśnie ta plaża z filmu Viscontiego Śmierć w Wenecji!

plaża Lido
Dirk Bogarde i Björn Andrésen na plaży Lido, odtwórcy głównych ról w filmie, który jest adaptacją powieści Tomasza Manna
Szwed, Björn Andrésen zagrał polskiego chłopca imieniem Tadeusz.

Udał mi się późny obiad. Wybrałem oczywiście restaurację, w której byli Włosi. Pan kelner był wyjątkowo profesjonalny i raz zwrócił mi uwagę, że zamawiać A i B nie przystoi. Z kolei B, C i F to dla mnie zbyt obfity posiłek (?!). Zawsze uważałem, że żeby być kelnerem – trzeba mieć powołanie. Koniec końców zdałem się na niego i wybrał B i A, czyli sardele podsmażone i następnie marynowane z cebulą. Podane były z kaszą (manną?) zbitą w coś rodzaju bloku. Na drugie danie spaghetti z owocami morza. Małże były malutkie, nie widziałem jeszcze takich. Danie było bardzo wytrawne.

Hotel Hungaria Ausonia
Hotel Hungaria Ausonia

Giudecca

Wieczorem przeszedłem promenadą Fondamenta Croce wyspy Giudecca. Odwiedziłem Kościół Il Redentore, w którym odbywała się właśnie msza. Język włoski jest chyba jednym z prostszych języków obcych jakie słyszałem. Wszystkie miłe słowa przypominają mi się tu szybko.

Pogrążona we mgle

Trafiłem do jedynego otwartego tu lokalu. Wyglądał podejrzanie. Jako menu wystawione były zdjęcia pizz i innych włoskich knajp. Wygląda na “chińczyka”, mówiłem do siebie. Rzeczywiście – azjatycka wersja włoskiego bistro. Z azjatyckim disco-rock jako oprawą muzyczna. Było vino de la casa, typowe włoskie kanapki (te od Włochów wyglądają oczywiście lepiej), włoski ekspres do kawy. Pewnie uciekłbym stąd czym prędzej gdybym miał alternatywę.

Rano szybko się spakowałem, dostępność promów w Wenecji wcześnie rano jest oczywiście ograniczona. Wybrałem ten z odrobiną zapasu.Wenecja była pogrążona w ciemnościach. Wieczorna mgła już wyparowała. Zaczynała się kolejna przygoda.

Cdn. To jest pierwsza część opisu wyprawy do Japonii.

Japonia 2017

31 grudnia 2016 roku – 2 stycznia 2017 roku – Wenecja,

2-3 stycznia 2017 roku – Bruksela,

4-11 stycznia 2017 roku – Japonia.

A wszystko zaczęło się od biletu za 915 złotych.

Leave a Reply