Gdańsk płacze

Gdańsk, również moje miasto, płacze. Ile razy w nim byłem. Ile wspomnień w mojej głowie z Wolnego Miasta.

Przez ostatnie lata, dzięki prezydentowi z krwi i kości miasto broniło swojej tożsamości. Paweł Adamowicz miał odwagę postawić się i pokazać dobro, prawo i sprawiedliwość. Jakkolwiek śmieszne mogą być te dwa ostatnie słowa dziś.

Nigdy nie zapomnę co stało się w niedzielę. Gdybym miał dzieci, postarałbym się, żeby one też pamiętały. Zbieg zdarzeń nie był przypadkowy, sączenie nienawiści, plastelinowanie mózgów powiodło się politykom.

Zaczęło się od pogrzebu Czesława Miłosza na skałce, skończyło krwią na scenie najpiękniejszego święta w naszym kraju.

Żaden nieporadny dziennikarz już nie musi mówić o upadku trójpodziału władzy. Czas mija szybciej niż nam się wydaje. To co było murem nie do przeskoczenia, okazało się tylko kolejnym płotkiem w sztafecie. Aż dobiegliśmy do ściany śmierci.

Gdańsk płacze, a razem z nim moje wspomnienia miłości, radości, plaży i słońca. Gdańsk, jestem z Tobą.

Leave a Reply