PLL LOT, recenzja lotu LO 353

Z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT leciałem całkiem niedawno. Jednak z uwagi na niepochlebną opinię dotyczącą poprzedniego lotu, postanowiłem po raz kolejny zrecenzować rejs naszego przewoźnika.

To była moja kolejna podróż Polskimi Liniami Lotniczymi LOT (LO). Po raz ostatni LOTem leciałem z Gdańska do Warszawy w drugiej połowie ubiegłego roku. Tym razem styczniowy, popołudniowy rejs LO 353 z warszawskiego Chopina (WAW) do Monachium (WAW) był najlepszy cenowo1, czasowo i terminowo. Połączenie było dolotem biletu, jakie zakupiłem kilka miesięcy wcześniej z Monachium do Ekwadoru (GPS).

lot krótkodystansowy, międzynarodowy
kabina ekonomiczna
bilet w taryfie O
Boeing 737 MAX 8
WAW-MUC 779 km
planowany czas lotu: 1,5 h

Courtesy of Flightradar24.com

Linia lotnicza

Polskie Linie Lotnicze LOT obchodzą w tym roku 90 rocznicę istnienia. W jubileuszowym magazynie Kalejdoskop można wyczytać, że logo PLL LOT, żurawia wpisanego w okrąg, zostało zaprojektowane przez Tadeusza Gronowskiego, absolwenta paryskiej wyższej szkoły sztuk pięknych.

Bilety i bagaż

Bilet w klasie ekonomicznej (taryfa O) w obie strony zakupiłem na norweskiej stronie Trimonster.no za 713 NOK (około 321 PLN). Płatności dokonałem za pomocą mojej karty Revolut. To był mój pierwszy zakup na Tripmonster i nie mam powodu do narzekania.

Odprawiłem się na stronie internetowej LOTu jeden dzień przed odlotem. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem, że odprawa on-line zaczyna się już 36 godzin przed odlotem.

Podczas odprawy bez problemu mogłem zmienić miejsce bez dodatkowych opłat ze środkowego na przejście i to jeszcze przy wyjściu ewakuacyjnym. To bardzo miłe ze strony “narodowego przewoźnika”.

Lot był opóźniony o 15 minut, za to kołowanie i strat odbyły się migiem. Na szczęście na miejsce doleciałem punktualnie.

Samolot

Okazało się, że nie lecę Embraer, a Boeing 737 Max 8. Trudno mi odróżnić jego standard od samolotów Ryanair. Z pewnością inne są siedzenia. Te lotowskie są bardzo smukłe, wyłożone skajem i czymś w rodzaju pianki. Są z pewnością bardziej miękkie niż te w Ryanair. Miłe jest logo PLL wszyte po prawej stronie każdego fotela. Zagłówki podnoszą się i opuszczają bardzo płynnie. Jednak skrzydełka nie są wystarczająco stabilne, by utrzymać zmęczoną głowę.

Samolot z rejestracją SP-LVA2 miał zaledwie rok i dwa miesiące. Pierwszy raz wykonano nim rejs w listopadzie 2017 roku.

Oświetlenie nowych generacji Boeing jest bardzo przyjazne dla oka.

PLL LOT kolejny raz potwierdził, że nie dba o czystość w kabinie pasażerskiej nawet w tak „młodej” maszynie.

Biorąc pod uwagę młody wiek samolotu, wnętrze kabiny pasażerskiej było bardzo zniszone. Ciekaw jestem jak często wnętrza w LOT są czyszczone i poddawane renowacji. Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć najbardziej rzucające się w oczy niedociągnięcia.

Przynajmniej toalety niemal lśniły. Były małe, ale bardzo dobrze zorganizowane. Mydło miało słodki zapach. Bardzo miłym akcentem był odświeżacz powietrza o delikatnym zapachu. Nazwanego go likwidatorem smrodku.

Serwis i załoga

Najpierw odbył się serwis płatny, potem darmowy. Za darmo można było dostać wafelek Prince polo, wodę i colę. Dobrze, że przed rozpoczęciem serwisu poinformowano, który jest płatny, a który darmowy. Przy wózku z boku zawieszona była etażerka. Były na niej postawione otwarte mleko i cytryny. Etażerka z tymi produktami przejeżdzała dosłownie pod nosem każdego pasażera. Jeśli pijecie kawę podczas rejsu krótkodystansowego w LOT, nie pijcie mleka ani nie używajcie cytryny.

Bardzo podobało mi się zbieranie odpadków. Stewardessy zbierały śmieci w schludne, papierowe torby.

O zachowniu załogi nie specjalnego powiedzieć nie można. Zachowali się standardowo. Szkoda, że usmiechem nie nadrabiali innych niedociągnięć – opóźnienia i brudu w kabinie pasażerskiej.

Przed startem steward nie poinformował o tym, że światła na ten czas będą wyłączone.

Lotnisko

Czas przed odlotem spędziłem w saloniku Preludium dzięki karcie Priority Pass. Po raz kolejny okazało się, że pierogi są tam nie do zjedzenia. Za to polecam kluski z serem Lazur.

Podsumowanie – LO 353

Pamiętacie najlepszą kanapkę jaką jadłem w samolocie? To było całkiem nie dawno, w KLM podczas rejsu z Wiednia do Amsterdamu.

Ile LOT straciłby, gdyby zaserwował bułkę poznańską z plasterkiem dobrej szynki? A ile by zyskał? W moich oczach zyskałby bardzo dużo.

Jeśli LOT dodałby na tej dwugodzinnej trasie kanapkę i posprzątałby przed wejściem pasażerów, moja ocena byłaby bardzo dobra. Tymczasem… jest dostatecznie (z minusem?).

Należy podkreślić, że komfort podróżowania w Boeing 737 MAX, w porównaniu do kanadyjskiego Bobardiera, zdecydowanie przeważa na rzecz Boeinga.

Leave a Reply