Markizy to najdalej na północ wysunięty archipelag Polinezji Francuskiej. Zwiedziłem cztery największe wysypy Markizów; Nuku Hiva, Ua Huka, Ua Pou i Hiva Oa. Podczas pobytu na tej ostatnie wybrałem się na wycieczkę na Tahuata. Między największymi wyspami Markizów przemieszczałem się Twin Otter DHC6-300 i ATR Air Tahiti.
Wyprawa na odległe Markizy zaprzątała moją głowę wiele miesięcy przed odlotem. We wpisie Zapiski z przygotowań znajdziesz więcej informacji na temat genezy wyprawy jak i jej planowaniu.
Na pierwszą wyspę – Nuku Hiva przyleciałem ATR z Tahiti około południa w drugi dzień mojego pobytu w Polinezji Francuskiej.
Nuku Hiva
Dzień 2.
Wstałem około 4 w nocy, by dotrzeć taksówką na lotnisko w Faaa (Tahitit). Okazało się, że przybyłem nieco za wcześnie. Godzina przed odlotem zupełnie wystarcza. Śniadanie zjadłem w McDonald’s.
Lot na Nuku Hiva
Zaraz po tym jak dotarłem do gospodarzy, u których wynająłem pokój, dzięki ich pomocy wypożyczyłem samochód i wyruszyłem na północ wyspy Nuku Hiva.

Tiki Paeke
Pierwszą wioską była wioska Taipivai – małe miasteczko w północno-wschodniej części wyspy. Zaraz za wioską znajduje się odkrywka archeologiczna (Tiki Paeke). Trzeba tam dojść około 200 metrów od drogi. Po raz pierwszy miałem okazję zapoznać się z Tiki – symbolu Polinezji.
Nie ma jednoznacznych wyników badań nad Tiki. Są znane w wielu miejscach Oceanu Spokojnego, jednak na Markizach zachowało się ich bardzo wiele. Kościół, kolonizując wyspy, rozkazywał ludności znoszenie posągów z lasu, rozpijanie i na ich fundamencie budował kościoły. Księża nakazali również odłupywanie genitaliów.
Taiohae
Późnym popołudniem powróciłem do mojej przystani – Taiohae. To główna wioska na Nuku Hiva. Zarówno dla tych, którzy przylecieli samolotem jak ja, ale też dla żeglarzy.

Colette Bay
Wybrałem się jeszcze na plażę w zatoce obok. Byłem tam zupełnie sam.

Pae Pae Piki Vahine
Kolację zjadłem w ulicznej restauracji – niedobry stek z frytkami. Wieczorem ponownie wybrałem się do „centrum” Taiohae, żeby zjeść uliczne jedzenie. Znowu niedobrze trafiłem. Jednak jak zawsze, przyjemność jedzenia z tubylcami i piękny zachód słońca wynagrodziły mi niedostatki restauracyjne.
Dzień 3.
Wczesnym rankiem znowu wsiadłem w samochód, aby przez Taipivai dostać się do Hatiheu.
Po drodze zwiedziłem również Kamuihei – miejsce spotkań mieszkańców lub kultu religijnego.
Pieszo z Hatiheu do Anahau i Haattuatua
Plaża w Anahau była tylko dla mnie. Przez kilka godzin jakie tam spędziłem, nie pojawił się nikt. To nie był bynajmniej efekt koronawirusa. Obok plaży były zabudowania gospodarcze, jednak miałem wrażenie, że opuszczone lub ktoś „poszedł do pracy”. Taka sytuacja lubiła się powtarzać na kolejnych plażach. Korzystałem z samotności, tego miłego rodzaju samotności, a właściwie… to wyjątkowej relacji – ja i Matka Natura.
Zanurzałem się w ciepłym, błękitnym oceanie. Obróciłem się i wiodąc wzrokiem od dołu widziałem błękit, potem złoty piasek, żywą, jaskrawą zieleń palm i przeogromny, wysoki do chmur ołtarz – stromą, właściwie pionową górę, bujnie porośniętą ciemną zielenią. Matka Natura zdawała się mówić, zobacz jaka jestem potężna, jaka jestem lubiana.



Aakapa
Potem samochodem pojechałem w kierunku Aakapa. W drodze poznałem stado kozic, które zbiegając z gór, zsypywały na mój samochód kamienie. Musiałem zatrzymać się, by dać im spokojnie przejść do wodopoju, który znajdował się po drugiej stronie drogi.

Tuż przy celu mojej podróży zatrzymały mnie strzeliste pilary zatoki Aakapa. Jak organy stały przy wejściu do przepięknej, prawie idealnej zatoki. Grały dla odwiedzających ten piękny zakątek? Ostrzegały przed niebezpieczeństwem?
Jeśli Matka Natura chciała wybudować katedry z pięknymi, dramatycznie wznoszącymi się ołtarzami i strzelistymi organami, to udało jej się to na Markizach. Chylę czoła. Jestem wzruszony.

Dzień 4.

Po drodze na lotnisko podziwiałem między innymi punkt widokowy Le Belvédère i plateau de Toovii.


Wielki kanion Tapueahu
Kiedy odlatywałem z Nuku Hiva na Ua Huka, mój gospodarz, który odwiózł mnie na lotnisko, powiedział, że pochodzi z Ua Huka i wyspa jest na tyle małe, że jak zapytam czy ktoś go zna, każdy skinie głową na tak.
To się potwierdziło. Kiedy odlatywałem z Ua Huka, każdy wiedział, że gdzie mieszkałem, kim jestem. Śmiali się też ze mnie – byłem pogryziony przez tamtejsze muszki. Wyglądałem, jakbym miał wietrzną ospę.
Ua Huka

Dzień 5.
Ua Huka to jedna z najbardziej pustynnych wysp archipelagu Markizów. Mimo to, jak na filmie poniżej, jest tam mnóstwo zieleni.
Przylot do Ua Huka

Na lotnisku przywitała mnie gospodyni z noclegu Airbnb i przepiękna Francuzka Ch., z którą spędziłem swój cały pobyt na tej wyspie i nie tylko…
Vaipaee
Po zalogowaniu się do noclegu, wybraliśmy się z Ch. na spacer po Vaipaee, głównej wioski Ua Huka. Po drodze zwiedziłem kościół parafialny. Na księdza czeka się tu tygodniami i jeśli jest – to duże wydarzenie w miejscowości.
Spacer do zatoki
Zatoka w Vaipaee nie była zbyt atrakacyjna. Dodatkowo Ch. uświadomiła mnie, że na Markizach można spotkać rekiny. Mimo, że przekonywująco tłumaczyła, że nie pożerają ludzi, bałem się wejść głęboko do wody.
Dzień 6.
Spacer do Haavei
Przyjemny blisko dwugodzinny spacer z Vaipaee do Haavei. Wydaje się, że ta osada była opuszczona. Spędziłem tam popołudnie sam na sam z zabójczą mocą fal Pacyfiku. Ostatni raz tak wielkie fale widziałem na wybrzeżu Kalalau. Nic mi się nie stało, ale potężne fale zabrały moje okulary przeciwsłoneczne.

Poniżej zamieszam zdjęcia Haavei zrobione podczas lotu z Ua Huka do Ua Pou.
Spacer do Manihinatahuna
Jak się okazało, Manihinatahuna było jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałem na Ua Huka. Spędziliśmy tam z Ch. przepiękny czas. O zachodzie słońca wróciliśmy do domu.

Ten dzień był bardzo ważny dla tubylców, do portu w Vaipaee przypłynął statek Aranui wraz z turystami. Każdy kto miał auto na wyspie udał się do portu, by zabrać turystów na zwiedzanie wyspy.
Dzień 7.
Dzień zaczęliśmy od wycieczki do innych wiosek na wyspie Ua Huka. Szczerze mówiąc, nic ciekawego, z wyjątkiem kilku miłych dla oka widoków i sklepów z pamiętkami, nas nie spotkało. Ua Huka prawie w całości jest niezamieszkana. Najciekawsze było niewielkie muzeum zaraz przy lotnisku. Tylko na południowej części wyspy jest droga.
Hane
Poniżej widok gdzieś pomiędzy Hane, a Hokatu.
Hokatu
Jedna z trzech wiosek wyspy Ua Huka. Sama wyspa ma nieco ponad 500 mieszkańców. Zrobiliśmy tam zakupy w sklepie dla turystów.
Arboretum
Ostatnim przystankiem było arboretum, które okazało się jedną wielką stołówką z owocami. Zjedliśmy trochę owoców z ziemi i z krzaków. Na następny dzień przemili gospodarze poinformowali nas, żeby pod żadnym pozorem nie jeść owoców z ziemi i z roślin, nieumytych wcześniej, z uwagi na leptospirozę… Z uwagi na to odradzali nam również chodzenie boso. Nie wiedzieliśmy od tego momentu czy bardziej bać się koronawirusa, czy leptospirozy.
Ua Pou
Dzień 8.

Przelot via Huku Hiva do Ua Pou
Ponownie leciałem z przesiadką, tym razem na Nuku Hiva.

Piszo na plażę Anahoa
Plaża była nieopodal mojego noclegu. Dojście tam zajęło mi niecałą godzinę. Po raz kolejny plaże miałem tylko dla siebie.

Dzień 9.
Wypożyczyłem rower elektryczny za 7000 CFP/dobę. Wynajem samochodu w Ua Pou Location kosztował 10 000/dobę. Rower polecam, ale tylko wytrwałym w bojach!
Przejechałem część zachodniego wybrzeża wyspy, tuż przed Moukataatoko się poddałem.

Dzień 10.
Msza niedzielna
Zaraz po wyruszeniu w drogę zwabił mnie głośny śpiew z kościola. Tym razem pokonałem swój wstyd i wszedłem na mszę do kościoła. Było warto. Nagrał nawet jej część.
Podczas swojej wizyty w Samoa w 2019 roku wstydziłem się wejść do kościoła. Saomańczycy byli bardzo, bardzo poważni jeśli chodzi o swoją wiarę.
Wybrałem się na samodzielną wycieczkę w kierunków pilarów. Byłem naprawdę blisko.
Kiedy popołudniem wróciłem do wioski, chmury odsłoniły większość wierzchołków. Miałem szczęście. Po pierwszym dniu pogodziłem się już, że pilary cały czas będą zasłonięte.

Potem wybrałem się w kierunku Tamaka i Hitika. Niestety straciłem siły i poddałem się w 1/3 drogi.

Wieczorem okazało się, że w niedzielę nie sprzedaje się alkoholu na Markizach (całej Polinezji Francuskiej?). Nic nie pomogły oczy Shreka w sklepie.
Dzień 11.
Odwiedziłem urząd miejski w Hakahau i tuż przed południem zabrałem swój plecak, żeby polecieć na ostatnią wyspę = Hiva Oa.
Hiva Oa i Tahuata
Hiva Oa położona jest na południu archipelagu Markizów. Ma kilkoro rodzeństwa. Na północ od niej położona jest malutka Fatu Huku, a na południe: Tahuata, Moho Tani i Fatu Hiva.
Przelot do Hiva Oa via Nuku Hiva
Dzień 12.

Wycieczka łódką na wyspę Tahuata
Wieczorem cmentarz Clavier

Wybrałem się po raz pierwszy „okazją” do Atuona. Zobaczyłem dwa groby słynnych ludzi. Paula Gauina i Jacqua Brela.

Poznałem tam Waltera. Pochodził z Amsterdamu, ale mieszka i pracuje w Afryce. Starałem się od niego dowiedzieć jak najwięcej. Ostatnio marzę o wyprawie do Afryki, podobnej do tej z 2013 roku po Europie.
Dzień 13.
Wycieczka samochodem do Puamau
Wycieczka nie była fascynująca tylko z powodu zapierających dech w piersiach widoków, ale też osób, które zabrałem. Był Bill, wyborca Donalda Trump z Nowego Jorku i Walter. Bill dzień zaczął od czyszczenia szyb, w samochodzi, który wynająłem. Potem przez całą drogę uczył mnie jechać po wyspie… szybciej, wolniej, szybciej, wolniej… Nosił ze sobą wszędzie reklamówkę i mleko. Twierdził, że backbapckersi rujnują turystykę. Mimo wszystko wszyscy staraliśmy się czerpać radość z wycieczki.
Po drodze widać było wyspę Fatu Huku

W drodze powrotnej do Atuona – Hanaiapa
Taaoa
Zachód słońca spędziliśmy w Taaoa, wiosce wysuniętą najbardziej na południowy zachód wyspy.


Odkrywka archeologiczna Upeke. była położona niedaleko Taaoa. Miejsce warte odwiedzenia, niestety byliśmy już tam o samym zmroku, więc nie za wiele zobaczyliśmy.
Wieczór (mój ostatni na Markizach) spędziliśmy w klubie żeglarzy na świeżym powietrzu. Tuż przy przystani. Tam ludzie z całego świata. Tylko oni przybyli na Markizy tradycyjną drogą, nie tak jak ja, szczur lotniczy.
Dzień 12.
Rano wjechałem na zamkniętą stację benzynową, niestety wynajętym samochodem rozerwałem łańcuch mający blokować wjazd.
Spakowałem się i około południa byłem już na lotnisku…
Powrót na Tahiti
Droga powrotna na Tahiti odbywała się z przesiadką na Nuku Hiva.

Podczas lądowania na tej wyspie widziałem piękną panoramę Ua Pou. Loty pomiędzy wyspami, były jedną z większych atrakcji wyprawy do Polinezji Francuskiej.