#dookołakuli: dzień 14. – Bielizna, Bondi i kij baseballowy

Dotychczas jedynym moim namacalnym kontaktem z Australią była bielizna. Od wielu, wielu lat jedną z moich ulubionych firmy produkujących bieliznę jest właśnie ta, do której wielokrotnie wykorzystywano legendarną plaże Bondi w materiałach reklamowych.

Firma nazywa się Aussiebum i jest jedna jedną z najbardziej znanych marek australijskich na świecie. Ponadto, producenci są dumni z swojego pochodzenia.  Ponoć właśnie tej firmy spodenki kąpielowe noszą australijscy ratownicy.

Rano, jak to w Sydney, niespiesznie wybraliśmy się w kierunku plaży. Po drodze wypiliśmy kawę i zjedliśmy pyszne ciasteczko bananowe. Przypomnę, że w maju w Australii panuje jesień, więc na plaży nie było ciepło. Nie odważyłem się wykąpać, ale temperatura do opalania była idealna

Bondi Bay
Bondi Beach w 1900 roku

Czytaj dalej #dookołakuli: dzień 14. – Bielizna, Bondi i kij baseballowy

#dookołakuli: dzień 13. – Sydney Opera House

SOH

To był dzień jednego z moich większych marzeń związanych z tą podróżą. Koncert w Sydney Opera House (SOH). Jednym możliwym koncertem był Bach, Mozart i Betthoven w wykonaniu Australian Chamber Orchestra (ACO). Zapewne, gdybym miał wybór, padłoby na koncert symfoniczny, ale jak się czegoś nie ma, to się cieszy, że się ma. Poza tym sztuką nie można gardzić ani przebierać. Ostatni raz byłem w filharmonii ponad pięć lat temu. Bywały czasy, gdy pojawiałem się na koncertach raz na dwa tygodnie. Tak jak w teatrze kocham, kiedy kurtyna podnosi się, a ja zapominam o całym świecie. Tak w filharmonii lubię ten moment kiedy gasną światła, koncertmistrz daje znak orkiestrze nutką i muzycy się przygotowują, bo zaraz zacznie się… kolejna podróż.

Wizją koncertu byłem bardzo podekscytowany.  Jakby mogło być inaczej? Nigdy w życiu nie miałem odwagi nawet marzyć, że będę w Sydney, a co dopiero koncert.  Czytaj dalej #dookołakuli: dzień 13. – Sydney Opera House