Dzień ostatni. Wcale nie wstaliśmy wcześnie rano. Obudziło nas piękne słońce. Wyglądało na wiosenne. Jednak było zimniej niż wczoraj, około dziesięciu stopni? Zwiedziliśmy Panteon i fontannę di Trevi, zjedliśmy też pizzę, z braku pieniędzy, a może jeszcze z odrobiną nadziei, że nie będzie tak źle? Czytaj dalej Rzym w styczniu – dzień trzeci
Rzym w styczniu – dzień drugi
Zaczął się tuż po północy kiedy dolecieliśmy do CIA. W trakcie lotu zacząłem czytać Pepiki Surosza, jeden artykuł z jakiejś lewackiej gazety na temat upadłego Detroit – ciekawe, chciałbym to martwe miasto odwiedzić. Autobus Terravision czekał na nas pokornie, a opóźnienie lotu wynosiło około godzinę. Chłopak, który siedział obok nas obawiał się, że nie będzie jak dojechać do centrum Rzymu. Podróż autobusem nie trwała długo. O wiele bardziej dłużyła się ta z BVA czy RYG. Na szczęście hostel lub hotel (nie pamiętałem) zamówiłem tuż przy Termini. Okazało się, że tu jest taki dystrykt hotelowy jak w Brasilii. Hotel na hotelu, a właściwe to trudno je nazywać hotelami. Po bijących w oczy reklamach, przypominało mi to miejsce dzielnice czerwonych latarni. A ostatnim miejscem, w którym chciałbym spać to dom publiczny. Czytaj dalej Rzym w styczniu – dzień drugi
Rzym w styczniu – dzień pierwszy
Łódź pięknie zasypało śniegiem. Chyba pierwszy raz w tym sezonie. Na szczęście tym razem wyspaliśmy się porządnie. Nie zapomnę zmęczenia w piątkowy wieczór, po kilku dobach pracy, kiedy wyruszaliśmy w podróż do Bośni i Hercegowiny. Do hostelu w Gdańsku prawie się doczołgaliśmy.