Wstawanie w środku nocy nie należy do moich ulubionych zajęć. Jednak mając perspektywę lotu samolotem, czemu nie? Perspektywa dodaje energii.
Do Katowic dojechałem sprawnie. Lotnisko w Pyrzowicach widziałem już po raz drugi. Potwierdzam, to najbrzydsze lotnisko, jakie dotychczas odwiedziłem w Polsce. Na piętrze można skorzystać z tarasu widokowego, ale… trzeba zapłacić złotówkę. Opłaty pobiera specjalna maszyna z bramką. Oszustomuniemożliwia przejście. Grunt to gościnność. Warto by zarząd portu lotniczego przeznaczył część dochodów na płyn do mycia szyb. Czy ktoś wie, jakie to samoloty stoją na lotnisku, w jego zachodniej części?
Dawno nie jechałem pociągiem. Obok stacji Łódź Chojny mnóstwo, piętrowo ustawionych kontenerów. Raz w tygodniu przyjeżdżają i odjeżdżają do Chin. Miło by było wkraść się do któregoś i podróżować.
Pociąg do Krakowa pierwsza klasa, choć była druga. Jak w ciągu 27 lat wolnej Polski wiele się zmieniło, tak PKP zmieniło się najbardziej. Przez okno oglądałem zachód słońca na polskich łąkach i w lasach. Piękny jest nasz kraj. Na emeryturze, jeśli dożyję, będę mógł podróżować z plecakiem po tylu miejscach, których jeszcze w swoim kraju nie widziałem. Napawa mnie to optymistycznie.
Kto pamięta loty do Oslo Moss-Rygge (RYG) za kilka złotych, ten wie, że był to (nadal jest?) przesiadkowy hub Ryanaira. Nasze wakacje w 2014 roku były sponsorowane przez Azuona1, który wyszukał nam trasę z Łodzi do… Puli w Chorwacji, a powrót z Wenecji. Odcinek między Pulą, a Wenecją można pokonać w dość prosty sposób autokarem.
W Sarajewie spędziliśmy niestety tylko niespełna 24 godziny. Przyjechaliśmy autobusem z Tuzli (kilka godzin drogi). Przed przyjazdem naoglądałem się i naczytałem o mieście, które znane jest ze swojej tragicznej historii oblężenia przez Bośniackich Serbów w 1992 roku.
Jestem dość upartym stworzeniem. Podczas pierwszego pobytu w Nowym Jorku byłem bardzo pochłonięty zwiedzaniem ikon miasta. Mieliśmy wykupione city passy – jak wszystko tam, dość drogie. Chcieliśmy wycisnąć z nich jak najwięcej. Jednym z celów, którego nie udało mi się osiągnąć to nowojorska plaża. Kocham wodę i plażę.
Poruba to jedna z najludniejszych dzielnic Ostrawy. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1377 roku.
By Boris Renner – Boris Renner, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=12071055
Przełom w historii Ostrawy nastąpił w latach 50. XX wieku, kiedy to postanowiono wybudować nowe centrum. Wtedy Czechosłowacja przestawiała się na rozwój górnictwa, stalownictwa i innych dziedzin przemysłu ciężkiego. Jego ośrodkiem stała się Ostrawa, w tym czasie nazywana miastem węgla i stali albo stalowym sercem republiki.
Jedną z dzielnic nowego miasta była Poruba – właśnie to miejsce, z uwagi na natężenie socrealistycznej architektury, zrobiło na mnie duże wrażenie podczas odwiedzin Ostrawy. W stolicy kraju morawsko-śląskiego znalazłem się właściwie przez przypadek, na krótką, jednodniową wizytę.
Do Ostrawy (OSR) jest rzut beretem z Górnego Śląska; z Katowic samochodem podróżuje się tam około godzinę, kursuje też autobus TigerExpress. Dla fanatyków latania: samolotem najłatwiej dostać się tam przez STN (Ryanair) lub z Radomia (RDO).
W Ostrawie nie tylko Porubę warto zwiedzić, w przewodnikach poleca się również zabudowania dawnych fabryk i kopalni, a także stare zabytki, jak Katedra Boskiego Zbawiciela.
Mimo złej opinii w ostatnich dziesięcioleciach, miasto stara się poprawić wizerunek i obecnie mówi się o nim jako centrum rozrywkowym Republiki Czeskiej, doskonałym przykładem jest ulica Stodolni – skupisko kilkudziesięciu klubów, barów i restauracji