Stało się. Niedzielne leniwe popołudnie. Przychodzą powiadomienia z forum fly4free. Najpierw interesowałem się okazją BCN-BOS za kilkaset euro. Nagle w moje niedospane oczy wpadał rejs TAP z San Francisco do Rzymu za 114 euro…
Czytaj dalej Podróż dookoła świata w 2020 roku sponsoruje…Rzym w styczniu – dzień trzeci
Dzień ostatni. Wcale nie wstaliśmy wcześnie rano. Obudziło nas piękne słońce. Wyglądało na wiosenne. Jednak było zimniej niż wczoraj, około dziesięciu stopni? Zwiedziliśmy Panteon i fontannę di Trevi, zjedliśmy też pizzę, z braku pieniędzy, a może jeszcze z odrobiną nadziei, że nie będzie tak źle? Czytaj dalej Rzym w styczniu – dzień trzeci
Rzym w styczniu – dzień drugi
Zaczął się tuż po północy kiedy dolecieliśmy do CIA. W trakcie lotu zacząłem czytać Pepiki Surosza, jeden artykuł z jakiejś lewackiej gazety na temat upadłego Detroit – ciekawe, chciałbym to martwe miasto odwiedzić. Autobus Terravision czekał na nas pokornie, a opóźnienie lotu wynosiło około godzinę. Chłopak, który siedział obok nas obawiał się, że nie będzie jak dojechać do centrum Rzymu. Podróż autobusem nie trwała długo. O wiele bardziej dłużyła się ta z BVA czy RYG. Na szczęście hostel lub hotel (nie pamiętałem) zamówiłem tuż przy Termini. Okazało się, że tu jest taki dystrykt hotelowy jak w Brasilii. Hotel na hotelu, a właściwe to trudno je nazywać hotelami. Po bijących w oczy reklamach, przypominało mi to miejsce dzielnice czerwonych latarni. A ostatnim miejscem, w którym chciałbym spać to dom publiczny. Czytaj dalej Rzym w styczniu – dzień drugi
Rzym w styczniu – dzień pierwszy
Łódź pięknie zasypało śniegiem. Chyba pierwszy raz w tym sezonie. Na szczęście tym razem wyspaliśmy się porządnie. Nie zapomnę zmęczenia w piątkowy wieczór, po kilku dobach pracy, kiedy wyruszaliśmy w podróż do Bośni i Hercegowiny. Do hostelu w Gdańsku prawie się doczołgaliśmy.
Rzym już niedługo
15 stycznia lecimy na weekend do Rzymu. Pierwszy raz byłem tam w 2012 albo 2013 roku. Miałem wyjątkowe szczęście – oprowadzała nas Polka zakochana w Rzymianinie. Dowiedziałem się, między innymi, że rzymianie są dumni, a Watykan nie jest zbyt chciany i lubiany. Ciekaw jestem czy za Franciszka się to zmieniło. Jadłem też najsmaczniejszy stek w swoim życiu.
Pamiętam, że byliśmy na jakimś wzgórzu, były wielkie drzwi do ogrodu, patrzyło się przez dziurkę od klucza, której światło idealnie skierowane było na kopułę Bazyliki Świętego Piotra.