Zaczął się tuż po północy kiedy dolecieliśmy do CIA. W trakcie lotu zacząłem czytać Pepiki Surosza, jeden artykuł z jakiejś lewackiej gazety na temat upadłego Detroit – ciekawe, chciałbym to martwe miasto odwiedzić. Autobus Terravision czekał na nas pokornie, a opóźnienie lotu wynosiło około godzinę. Chłopak, który siedział obok nas obawiał się, że nie będzie jak dojechać do centrum Rzymu. Podróż autobusem nie trwała długo. O wiele bardziej dłużyła się ta z BVA czy RYG. Na szczęście hostel lub hotel (nie pamiętałem) zamówiłem tuż przy Termini. Okazało się, że tu jest taki dystrykt hotelowy jak w Brasilii. Hotel na hotelu, a właściwe to trudno je nazywać hotelami. Po bijących w oczy reklamach, przypominało mi to miejsce dzielnice czerwonych latarni. A ostatnim miejscem, w którym chciałbym spać to dom publiczny. Czytaj dalej Rzym w styczniu – dzień drugi
A jadnak Bilabo
Oszalałem. Myślę sobie w takich sytuacjach. Wstaliśmy rano w Rzymie, a ja znowu zacząłem sprawdzać loty. Do Bilbao.
Czytaj dalej A jadnak BilaboRzym w styczniu – dzień pierwszy
Łódź pięknie zasypało śniegiem. Chyba pierwszy raz w tym sezonie. Na szczęście tym razem wyspaliśmy się porządnie. Nie zapomnę zmęczenia w piątkowy wieczór, po kilku dobach pracy, kiedy wyruszaliśmy w podróż do Bośni i Hercegowiny. Do hostelu w Gdańsku prawie się doczołgaliśmy.
Udało się, lecimy do Azji A380!
Od kupna biletu minie zaraz doba, ale nadal nie mogę uwierzyć, że do Bangkoku polecimy Airbusem A380 z jedynie 200 złotych więcej w dwie strony za osobę, niż mieliśmy zapłacić lecąc Norwegian, bez posiłków, alkoholu, rozrywki pokładowej, bagażu. Najmniej doskwierałby bagaż – zawsze latamy z plecakami. Co więcej, do Azji dolecimy najlepszą linią lotniczą na świecie – Qatar Airways.
Wstępny plan jest następujący: Łódź-Budapeszt-BUD-DOH-BKK-DMK-RGN-SGN-HAN-DMK-BKK-DOH-BUD-Budapeszt-Łódź.
Tymczasem, od jutro Rzym, mam nadzieję, że słoneczny!
Nieodkryty Berlin
W nowym Windows 10 w menu start można sobie przyczepić dynamiczny kafelek wybranego wyszukiwania Skyscannera. Przyczepiłem SXF-OSL-BKK na grudzień tego roku – poluję na bilety do Bangkoku. W kafelku pojawia się zdjęcie miejsca wylotu – Berlin. To Berlin? Pytam siebie. Szukam, szukam, nic nie znajduje. Użyłem nawet Gogli Googla – nic, nie rozpoznaje. Zrobiłem printscreen ekranu, zmodyfikowałem plik i znalazłem przez wyszukiwarkę Grafiki Googla. To Most Oberbaum! Byłem w Berlinie dwa razy, nigdzie nie widziałem ani skrawka fotografii mostu, w którym właśnie się zakochałem. Czytaj dalej Nieodkryty Berlin
Z Łodzi też się uda
Od lat fani łódzkiego lotniska czują zapewne frustrację, że mimo bliskości Chopina Łódź nie stałą się konkurencyjna, a „całego Ryanaira” przejął Modli, gdzie z Chopina jedzie się samochodem lub pociągiem w takim samym czasie. Łódzki Lublinek nie był nawet w stanie przyjąć modlińskich lotów w czasie pamiętnych, wielomiesięcznych remontów pasa startowego, Ryanair i Wizzair przenieśli się do WAW. Jednym słowem fatum lub zły gospodarz miasta lub lotniska.
Lotnisko w Tuzli (TZL)
Trafiliśmy na to lotnisko dzięki bardzo niskim cenom połączeń Wizzair. Dolecieliśmy tam z Gdańska przez Oslo Torp. Wygodna i tania kombinacja. Powrót również przez TRF, ale do WAW.
Lotnisko Ovda (VDA)
Lotnisko w Ovdzie (VDA) pomyliłem w grudniu ubiegłego roku z lotniskiem im. Jakuba Hozmana w Eilacie w Izraelu (ETH) – z tego, co wiem, nie tylko ja. W ten sposób wylądowaliśmy na pustyni, nie przesadzam. Jednak nie ma tego złego…
Położenie lotniska jest bardzo korzystne; można z niego się dostać do innych części Izraela, spędzić urlop w Eilacie oraz przedostać się do Jordanii i Egiptu.
Tak na marginesie — Jakub Hozman był twórcą izraelskich linii lotniczych Arkia.