Zadanie na 25. dzień naszej podróży dookoła świata – dotrzeć do Mostu Golden Gate w San Francisco.
Bakersfield
Nasz hotel był położony w przemysłowej dzielnicy. Przynajmniej takie miałem wrażenie o poranku. Wieczorem byłem tak bardzo zmęczony, że nie pamiętam, kiedy zasnąłem.

Bakersfield kojarzę z filmu Poza Światem z Tomem Hanksem. Hanks znajduje na plaży część kabiny toaletowej wyprodukowanej w Bakersfield, Kalifornii. Potem kabina służy jego tratwie jako żagiel.
Zawsze jest miło, kiedy rano okazuje się, że miejsce, które zarezerwowałem miało śniadanie w cenie noclegu.
Tym razem naleśniki po amerykańsku. Z automatu wylewało się “ciasto” naleśnikowe. Potem wlewa się je do specjalnej, obracalnej patelni elektrycznej i gotowe. Ostatnio podobne ułatwienia widziałem w kinie w Bostonie. Naciskało się przycisk automatu, po wcześniejszym podłożeniu kubła z popcornem i lało się “masło”. Tylko w Ameryce widziałem takie maszynowe, niezdrowe wynalazki. Nikt nie chciałby chyba wiedzieć co wchodzi w skład substancji wylatujących…
Wyruszyliśmy w drogę. Około 200 kilometrów do Mostu Golden Gate.
Pamiętam jak patrzyłem na niego z podziwem w albumie Cuda Świata mając 10 lat. Nigdy nie pomyślałem, że zobaczę tę budowlę na żywo.
Po drodze mijamy rozległe, zielone pola winogron – pewnie z nich powstaje kalifornijskie wino. Widzieliśmy również największą (według naszych wyobrażeń) farmę bydła. Można by z tego zrobić hamburgery dla całej Polski. Potem były już tylko najbardziej rozległe pola elektrowni wiatrowej… Wszystko „naj”. Ameryka.
Miłosz
Pędząc po autostradzie minęliśmy zjazdy do Berkeley. W tej małej miejscowości, należącej do aglomeracji San Francisco, mieści się najstarszy i najważniejszy kampus Uniwersytetu Kalifornijskiego. W latach 1960–1978 literaturę słowiańską wykładał tam Czesław Miłosz.
Długo myślałem o emigracji Czesława Miłosza. Głównie o tym, jak musiało mu być smutno, kiedy przyjechał tu ponad 50 lat temu. Wtedy nie było tylu bezpośrednich połączeń lotniczych między San Francisco, a Europą, a podróż trwała zdecydowanie dłużej.
W książce pod tytułem Widzenia nad zatoką San Francisco wydanej w Polsce w 1989 roku pisał tak:
Żadna Cyganka nie przewidziała, że opuszczę moje rodzinne okolice na zawsze. A ci, wśród których mieszkam, nie mogą odgadnąć, że przychodzę stamtąd, gdzie nie było samochodów, łazienek, telefonów, gdzie na drogach sypkich latem, błotnistych wiosną i jesienią pięć mil było poważnym dystansem, gdzie ludność obywała się bez lekarzy, ufając domowym lekom, czarom i zamawianiom. Rozmiar kataklizmów niszczących tradycyjne sposoby życia, wyganiających ludzi z ich siedzib został już przyswojony, uznany za oczywistość, ale mnie przyprawia od czasu do czasu o zawrót głowy. Kalifornia nie jest dla mnie tym, czym jest dla większości jej mieszkańców, imigrantów z innych części północnej Ameryki. Jestem ciągle tym małym chłopcem, który za pierwszą swoją wizytą w większym mieście przestraszył się szumu wody w muszli klozetowej, bo myślał, że ciągnąc za łańcuszek zepsuł nie znany sobie przyrząd.Prowadzony przeze mnie samochód jest dla mnie nadal zwierzęciem podejrzanie apokaliptycznym, oswojonym tylko przez jedynego posiadacza takiego wehikułu w naszym powiecie, hrabiego Zabiełłę.

Więcej na temat emigracji Miłosza w Kalifornii można dowiedzieć się z audycji z Adamem Lizakowskim, polskim poetą na stałe mieszkającym w Chicago.
Poniżej wkleiłem film dokumentalnym o Czesławie Miłoszu1. Możemy w nim zobaczyć między innymi jego dom na Niedźwiedzich Wzgórzach.
Most
Wjechaliśmy do San Francisco. Nagle w samochodzie rozległ się nasz wrzask. – To Golden Gate, jesteśmy!

Po sekundzie emocje opadły. To był most Oakland Bay. Aczkolwiek był naprawdę wielki i nie mniej imponujący niż Golden Gate.
Golden Gate
Mosty wprawiają w dobry nastrój, są romantyczne. Wszystko dlatego, że łączą. Ludzie lubią oglądać mosty. Są pożyteczne, a mimo wszystko częściej budują mury. Mostów, które zwiedzamy są setki albo tysiące. Murów? Ktoś patrzy na nie z ulgą i nadzieją? Patrzymy na nie z przerażeniem.
Jak bardzo mosty różnią się od murów.
Był to wzruszający moment naszej podróży. Most zawdzięcza swoją sławę nie tylko dzięki konstrukcji, ale też położeniu. Woda, powietrze, wzniesienia i flora znakomicie tu współgrają i dodają tej budowli animuszu.
A wieczorem? Wieczór spędziliśmy w… część dalsza nastąpi.