Jetstar, recenzja lotu JQ 251

Poniżej zrecenzowałem lot krajowy linią lotniczą Jetstar (JQ) z Auckland (AKL) do Wellington (WLG) w Nowej Zelandii. Była to tylko niewielka część wielkiej wyprawy do Samoa z lutego 2019 roku.

Jetstar leciałem już po raz kolejny na trasie krajowej. Po raz pierwszy tą linią lotniczą leciałem kilka lat temu na odcinku Sydney – Honolulu. Wtedy był to mój pierwszy lot Dreamlinerem.

linia lotniczaJetstar (JQ)
połączenieAKL-WLG
terminmarzec 2019 roku
numerJQ 251
czas rejsu~ 45 minut
rodzajkrajowy, krótkodystansowy
klasa biletupodstawowa
cena ~ 101 PLN
samolotAirbus A320

Linia lotnicza

Jetstar została stworzona w 2003 roku w Australii przez Qantas (oneworld), jako jej niskobudżetowa wersja.

Siatka połączeń Jetstar

Punkty

Jetstar to duża linia tania linia lotnicza, dzięki, której możemy zwiedzić miedzy innymi Azję południowo-wschodnią. Najważniejszym hubem, z punktu widzenia taniego podróżowania jest Singapur (SIN) i Manila (MNL). Do SIN dolatuje  linia lotnicza Scoot z Berlina, a do MNL Cebu Pacific z Dubaju (DWC).

Połączeniem wartym szczególnej uwagi jest to między Sydney, a Honolulu. Podczas planowania mojej podroży dookoła świata było kluczowym, ponieważ nie miało żadnej taniej alternatywy.

Na rejs odprawiłem się bez najmniejszych problemów na stronie internetowej Jetstar. Kartę można otrzymać na komórkę, więc nie ma potrzeby, aby szukać drukarki. Nie trzeba też ściągać aplikacji.

Bilety i bagaż

Bilet w najtańszej wersji zakupiłem cztery miesięce wcześniej, bezpośrednio na stronie Jetstar. Tam jest najtańszy. Kosztował około 101 złotych. W tej kwocie znajdowała się opłata serwisowa1 stanowiąca około 13 złotych. Transakcji w nowozelandzkich Dolarach bez problemu dokonałem swoją kartą Revolut.

Jetstar rzeczywiście jest najtańszy w tym rejonie świata, co nie oznacza, że Air New Zealand (ANZ) ma dużo wyższe ceny. Czasami, na trasie krajowej była to kwestia tylko 20-30% więcej za lot ANZ niż Jetstar.

Przed odlotem obsługa zapraszała pasażerów do zmierzenia i zważenia bagażu podręcznego. Jeśli test wychodził pozytywnie, pasażer dostawał opaskę na bagaż. Podobnie odbywa się to na krajówkach Air New Zealand (ANZ).

Boarding rozpoczął się pół godziny przed startem. Bardzo przypominał mi ten znany z Ryanair lub Wizzair.

Samolot

Jetstar
Airbus, którym pokonałem trasę do stolicy Nowej Zelandii miał prawie dziewięć lat. Zrzut z flightradar24.com

Kabina pasażerska nie świeciła przykładem czystości, ale nie było tak jak w PLL LOT lub Samoa Airways.

Fotele były cienkie, ale wygodne. Pokryte skajem. Odchylały się, nie miały zagłówków. Niestety oparcia foteli były dla mnie zbyt niskie.

Ilość miejsca na nogi

Toalety były czyste i pachnące. Położone były inaczej niż w A320 jakimi lata Wizzair;  na samym końcu, w “przedziale załogi”, na wysokości wózków z jedzeniem. Przednia toaleta położona była tradycyjnie. Mydło było “firmowe” o zapachu pomarańczy.

Serwis i załoga

Airbus A320 oderwał się od płyty lotniska 19 minut po planowanym starcie.

Lot według zapowiedzi szefowej pokładu miał trwać 49 minut, według pilota 45 minut.

W kieszeni siedzenia można było poznać dość rozbudowane menu. Zapewne większość produktów mogła być niedostępna podczas tak krótkiego lotu. Cena dużej kawy była tylko o 0,3 NZD wyższa niż cena kawy z McDonald’s na lotnisku w Auckland.

W kieszeni siedzenia można było poznać dość rozbudowane menu. Zapewne większość produktów mogła być niedostępna podczas tak krótkiego lotu. Cena dużej kawy była tylko o 0,3 NZD wyższa niż cena kawy z McDonalda na lotnisku w Auckland.

Magazyn pokładowy ‘Jetstar Magazine’ miał aż 130 stron, to miesięcznik, który można było zabrać do domu.

Drzwi do samolotu zamknięto pięć minut po czasie planowego startu. Bez problemu można było wtedy zamienić się miejscami. Obłożenie porannego rejsu oceniłem na około 80%.

Serwis rozpoczął się tuż po starcie. Miło ze strony załogi Jetstar, że włączyli tylko światło w przejściu. Większość pasażerów jednak drzemała. Podczas serwisu załoga nie przyjmowała gotówki. Można było płacić tylko kartami.

Wschód słońca nad Nową Zelandią

Załoga była przyjaźnie nastawiona. Tylko stewardessa Anna miał małą muchę w nosie. Pełne umundurowanie było całkiem przyzwoite, jednak bluzki, a zwłasza koszulki polo u mężczyzn z pomarańczowym paskiem nie wyglądały atrakcyjne. Przypominały strój do treningu.

Zaparkowaliśmy na lotnisku w Wellington sześć minut po planowym czasie przylotu.

Lotnisko

Loty krajowe ANZ i Jetstar w Auckland (AKL) odbywają się z terminala krajowego. To oddzielny budynek. Oddalony od terminala międzynarodowego o około dziesięciu minut pieszo. Skybus jadący z miasta najpierw zatrzymuje się przy terminalu krajowym, dopiero później na przy międzynarodowym.

W terminalu krajowym nie było salonika dla posiadaczy karty Priority Pass. Udogodnieniem była natomiast mniej skrupulatna kontrola bezpieczeństwa; można było przewozić płyny powyżej 100 ml i nie trzeba było wyjmować z plecaka kosmetyków. Moją zapalniczkę “jednoklikową” kazali mi wyrzucić.

Jetstar
Airbus A320 linii Jetstar na płycie lotniska WLG

Jetstar JQ251 – podsumowanie

Podsumowanie lotu z flightradar24.com

Rejs oceniam pozytywnie, na czwórkę z plusem mimo około 10 minutowego opóźnienia. Podczas lotu krajowego w Nowej Zelandii nie trzeba niczego więcej niż to co oferuje Jetstar. Jeśli miałbym wybrać Air New Zealand zrobiłbym to tylko z uwagi na możliwość zbierania mil w programie, w którym mam ich najwięcej – Miles and More.

Lotnisko w Wellington użekło mnie tęczą jaką namawalowali przy pasie startowym. Lotnisko wspierało konferencję2 na temat LGBTIQ+, która miała odbyć się w drugiej połowie marca.

https://twitter.com/WLGAirport/status/1102309650328944642



Leave a Reply